Teściowe i rodzice narzucali, jak powinno wyglądać nasze wesele. Postawiliśmy się i nie żałujemy

wasze historie

Gdy Ania i Piotrek zaczęli planować swoje wesele, byli przeszczęśliwi. Mieli mnóstwo pomysłów i co najważniejsze – w większości kwestii organizacyjnych zgadzali się ze sobą. Niestety zupełnie inne opinie mieli ich rodzice. Postawili swoje warunki i nie chcieli odpuścić grożąc, że nie dołożą się do wesela i co najgorsze – śmiertelnie się obrażą. Brzmi absurdalnie, ale to problem wielu Nowożeńców. Jak Ania i Piotrek wybrnęli z tej sytuacji? Poznajcie ich historię, którą opowie dla Was Panna Młoda.

Sprawdź także: Jak podziękować rodzicom w dniu ślubu?

janachowska.pl

Wesele w moim stylu

Zawsze bardzo chciałam wesele. Marzyły mi się bajkowa sala, elegancko ubrani goście, świetna muzyka, pyszne jedzenie, oryginalna suknia ślubna i mój ukochany u boku, z którym będę bawić się do białego rana świętując nasz wielki dzień. Chciałam jednak by było trochę niestandardowo. Uwielbiam kolory i chciałam je przemycić. Wiem, że wesele kojarzy się z bielą, ale od początku czułam, że tego dnia bardzo chcę wyrazić siebie.

Mąż podzielał moje zdanie. Miał też swoje “warunki”. Np. w ogóle nie brał pod uwagę kapeli weselnej. Chciał, by na jego weselu zagrał jego przyjaciel DJ, którego pracę bardzo cenił. I jego największe marzenie – pojechać do ślubu jego starym Mercedesem, przy którym majsterkował w wolnym czasie. Ze wszystkim byłam na tak! Gdy zaczęliśmy wszystko planować, byliśmy przeszczęśliwi i pełni energii. Czar prysł, gdy do organizacji zaczęli wtrącać się moi rodzice i teściowie. 

concept store

Sprawdź także: Lista polecanych zespołów i DJ w katalogu firm Wedding Dream

wesele w plenerze

“Wesele musi być eleganckie!”

Na początku bardzo się ucieszyli, że będziemy mieć wesele. Nie wyobrażali sobie, że ich dzieci miałyby nie wziąć ślubu, który nie zostanie zwieńczony huczną imprezą. Schody zaczęły pojawiać się, gdy opowiedzieliśmy im, jak to wszystko widzimy. Na przykład, że wesele będzie jednodniowe. Teściowa była oburzona. “Wesele musi być huczne! Powinno trwać dwa dni, inaczej co to za impreza!” – twierdziła. Nie rozumiałam tych “argumentów”. W tej kwestii jednak sprawy finansowe wygrały i temat się zakończył. Jednodniowa impreza jest przecież znacznie tańsza. 

para młoda

Sprawdź także: 4 największe błędy podczas organizacji wesela

Kolejna sprawa – styl wesela. Chciałam by cała impreza odbyła się w klimacie boho-rustykalnym z dużą ilością kolorów. Miałam już wizję, którą konsultowałam z florystką.

Kolorowe bukieciki na stołach i w innych miejscach sali miały zrobić furorę. Oczywiście musiały nawiązywać do mojej wiązanki i wianka na głowie, który planowałam… zrobić ze sztucznych kwiatów.

Mama i teściowa były ciągle na nie. “Kolorowe wesele? Przecież tego dnia króluje biel, musi być elegancko!”, “Co to jest to boho? To jakiś dziwny wymysł! Gościom nie będzie się to podobać, będą się w tym źle czuli”, “Wianek ze sztucznych kwiatów? Chyba powariowałaś! A w ogóle nie lepiej żebyś miała welon?”.

Ta rozmowa to było prawdziwe piekło. Nic im się nie podobało. Najbardziej absurdalny był dla mnie argument, że goście będą źle czuli się w konwencji innej niż elegancka biel. I ten wianek – one kompletnie nie rozumiały, że dzisiaj można dostać sztuczne kwiaty, które wyglądają jak żywe. Najgorsze jednak dopiero miało się zacząć.

“Co ludzie powiedzą?!”

DJ zamiast zespołu weselnego? Goście nie będą się bawić!” – tutaj prym wiedli teściowie. Piotrek zaczął tłumaczyć wszystkim zebranym, że w dzisiejszych czasach nie ma nic dziwnego w tym, że nie ma kapeli. DJ dopasowuje muzykę do gości, dodatkowo jest wodzirejem i prowadzi angażujące zabawy. Nadal uważali to za fatalny pomysł. W podobnym sposób wypowiedzieli się na temat Mercedesa. “A jak rozkraczy się na środku drogi? Ale będzie wstyd!” – spytał teść. Nie poznawałam ich wszystkich. Myślałam, że są nowoczesnymi ludźmi, którym nie zależy na opinii innych. Tymczasem rozchodziło się przede wszystkim o to, “co ludzie powiedzą”. Było mi przykro, gdy słyszałam te wszystkie sprzeciwy. Piotrek również był załamany. 

Sprawdź także: 10 pytań do zespołu muzycznego lub DJ-a

Gdy rodzice i teściowie zaczęli narzucać listę gości, to dla mnie miarka się już przebrała. Nie rozumiem, dlaczego miałabym zapraszać na własne wesele wujka, którego widziałam raz na oczy i jakąś ciocię, której kompletnie nie pamiętam.

Chciałam spędzić ten dzień w gronie bliskich mi osób. Moi przyjaciele i znajomi z pracy byli dla mnie ważniejsi, niż jakaś daleka rodzina, z którą na co dzień nie utrzymywaliśmy kontaktu.

Nie podobał mi się też pomysł zapraszania dalszych sąsiadów, bo “tak wypada”. Przecież ja kompletnie nie znam tych ludzi. Dlaczego spędzić ze mną jeden z najważniejszych dni mojego życia?

sprzęt DJ na weselu

W końcu emocje trochę opadły

Sytuacja zaczynała robić się napięta. Rodzice i teściowie nie chcieli odpuścić. Najbardziej ugodowy był mój ojciec, chociaż i on miał swoje “argumenty”. W końcu sprawę w swoje ręce wziął Piotrek, który bardzo spokojnie, ale też dosadnie zaczął tłumaczyć, że nie ulegniemy wizji rodziców, bo to nasze wesele i chcemy je spędzić tak, jak sobie wymarzyliśmy. I wtedy teściowie oznajmili, że w takim razie, oni nie przyjdą i nie dołożą się do imprezy, tak jak deklarowali. Byłam w szoku, gdy to usłyszałam.

Na szczęście w dyskusję zaraz włączyli się moi rodzice. Chyba też poczuli, że atmosfera za bardzo już zgęstniała i trzeba ratować sytuację.

Zapytali, w których kwestiach moglibyśmy pójść na kompromis?

I od nowa zaczęliśmy wałkować poszczególne tematy, rozszerzając je o jedzenie, ustawienie stołów i inne rzeczy, nad którymi jeszcze sami nawet się nie zastanawialiśmy. Ciężko było nam iść na ustępstwa. 

Sprawdź także: Obowiązki rodziców w dniu ślubu

W końcu postanowiliśmy podejść do tego sposobem. Zapytaliśmy rodziców, jakie utwory sobie życzą na weselu (chcieliśmy je im zadedykować). Poprosiłam też obydwie mamy o pomoc w planowaniu dekoracji kwiatowych. Mercedesa sprawdzili zaś ojcowie – chcieli mieć pewność, że bez problemu dojedzie do kościoła i na salę weselną. Rodzice mogli też wybrać jedną z potraw na weselny stół – co do reszty decydowaliśmy my. I to właściwie tyle. W innych sprawach postawiliśmy się, że będzie tak jak my chcemy. Nawet jeśli rodzice mają się obrazić i nie wspomóc nas finansowo. Po kilku tygodniach emocje trochę opadły i wszyscy odpuścili.

pierwszy taniec

Wiem jednak, że nie wszystkim poszło tak łatwo jak nam. Mam sporo znajomych, którzy ulegli rodzicom i ich wesele nie wyglądało jak z ich marzeń. Myślę, że to kompletnie bez sensu. W takiej sytuacji wolałabym nie mieć wesela. To przecież wielkie przedsięwzięcie, które kosztuje mnóstwo czasu i pieniędzy. Dlaczego nie miałoby wyglądać tak jak ktoś tego chce? Nasi rodzice już mieli swoje wesela. Muszą zrozumieć, że to jest NASZE i to MY mamy prawo podejmować 100% decyzji względem jego organizacji. Z drugiej strony mam też poczucie, że to się zmienia. Nowożeńcy są coraz bardziej świadomi tego, że nie warto ulegać. I to podejście polecam! Ania. 

Zaczynacie planować ślub i wesele? Wspomóżcie się aplikacją Wedding Dream, która pomogło już setkom Nowożeńców! Sprawdźcie szczegóły:

Rekomendowane artykuły