Historię Zoe i Nicka, którą opowiadałam Wam w ubiegłym tygodniu, przyjęliście bardzo ciepło (a jeśli z jakiegoś powodu ją przegapiliście, to koniecznie musicie nadrobić zaległości TUTAJ). Jak już wiecie, pierwszym przystankiem pary była południowo-wschodnia Azja, a dokładniej Tajlandia – wymarzona destynacja wielu nowożeńców. Muszę przyznać, że sama jestem podekscytowana tą historią, więc i Was nie będę trzymać w niepewności.
Spis treści
Tajlandia – Miasto grzechu
Tajlandia to kraj, który warto zobaczyć wzdłuż i wszerz. Nasza para nie mogła zacząć zwiedzania nigdzie indziej, niż w Bangkoku, gdzie Nick i Zoe wylądowali po dwudziestogodzinnej podróży.
Na szczęście miasto nie wciągnęło ich tak mocno, jak bohaterów filmu Kac Vegas, więc spokojnie mogli poświęcić dwa dni na poznawanie jego zabytków- odwiedzili:
- China Town,
- Wat Arun,
- Wat Pho.
Jak sami przyznają, jedną z największych atrakcji okazało się dla nich jedzenie i nic dziwnego – w końcu Tajlandia słynie z jednej z najlepszych na świecie kuchni. Miasto grzechu podobno żal było opuszczać (wierzę 🙂 ), ale przed nimi był punkt, na który bardzo czekali.
Tajlandia – Na ratunek słoniom
Następnym punktem na ich mapie było Elephant Jungle Sanctuary w Chiang Mai. Słonie to jedna z atrakcji turystycznych Tajlandii, jednak w większości miejsc traktowane są po prostu okrutnie tylko po to, żeby wyuczonymi w bólu i strachu „sztuczkami” dostarczyć rozrywki turystom.
Sanktuaria, takie jak to w Chiang Mai to jedno z nielicznych miejsc na ziemi, gdzie możecie spotkać szczęśliwe Słonie.
Zoe i Nick przez dwa dni pomagali wolontariuszom dbać o te niesamowite zwierzęta: razem je karmili i bawili się z nimi. To musiało być fantastyczne doświadczenie! Bardzo im tego zazdroszczę.
Tajlandia – Rajskie plaże
Po tak intensywnym czasie przyszedł czas na odpoczynek i kolejny przystanek na trasie miodowych miesięcy. Phuket – największa i najbardziej popularna wśród turystów wyspa Tajlandii.
Urokliwe miejsce swoją dobrą sławę zawdzięcza nie tylko najdłuższej plaży Bangtao Beach, ale także części imprezowej wyspy – Patong. Na tym etapie nowożeńcy byli już tak rozsmakowani w podróży, że nie mogli odmówić sobie małej wycieczki – zdecydowali się zwiedzać Phuket motocyklem, a po trzech dniach przyszedł czas na kolejny środek transportu- prom!
Przyznam Wam szczerze, że uwielbiam ten sposób zwiedzania, a Tajlandia, tak jak Seszele, jest do tego wymarzoną destynacją- przybijanie do kolejnych wysepek to naprawdę ekscytująca przygoda.
A skoro już o przygodach… Zoe i Nick dotarli na PhiPhi i rozpoczęli eksplorację wyspy. Dzięki łodzi dotarli do trudniej dostępnych zakątków, takich jak Maya Bay- plaży znanej z filmu „Niebiańska plaża” z Leonardo Dicaprio w roli głównej.
W końcu przyszedł też czas na jedną z największych tajskich atrakcji – masaż. Taki relaks naprawdę potrafi rozpalić zmysły, więc jeśli tylko macie okazję – nie wahajcie się ani chwili. Musicie tego spróbować.
Aktualizacja: M.B.Kasprzyk