Kompromis w związku. Jak rozmawiać na trudne tematy? [WASZE HISTORIE]

Idealny facet

W każdym związku w końcu dochodzi do momentu, w którym obie strony chcą czegoś innego. Ona pragnie spędzić wieczór w domu, a jemu zależy na imprezie u znajomych. Ktoś musi ustąpić albo trzeba poszukać kompromisu. Czy ten ostatni oznacza rezygnację z siebie? Jak być ze sobą i jednocześnie… być sobą? Czy jest to możliwe do pogodzenia? Rozwiewamy wątpliwości!

Nawet w najlepszym związku w końcu dochodzi do spięć. Jedna osoba chce iść w prawo, a druga w lewo. Odmienne zdania to coś zupełnie naturalnego. Partnerzy mogą być do siebie podobni, wyznawać podobne wartości, mieć te same cele, ale zawsze dojdzie do sytuacji, w której nie będą się ze sobą zgadzać. Czy to oznacza, że ich związek nie ma sensu? Najprawdopodobniej nie. Grunt to umieć rozmawiać i znajdować kompromis. Pójście na ugodę wcale nie musi oznaczać rezygnacji z własnych pragnień.

janachowska.pl

Kocham mojego męża i jest mi z nim bardzo dobrze, ale nie przepadam za wizytami u jego rodziców. Teściowa jest bardzo nachalna i agresywna. Zawsze zadaje mi setki pytań, np. o to, dlaczego nie dostałam jeszcze awansu w pracy. Żadna z moich odpowiedzi nie jest dla niej satysfakcjonująca. Każde spotkanie z nią oznacza dla mnie wielką frustrację. Mąż oczywiście mnie broni i próbuje poprawić atmosferę, ale nie za bardzo mu to wychodzi. On przyzwyczaił się do matki i jej zachowania i mówi, że nie da się go zmienić.

Kiedyś oznajmiłam mu, że nie chcę jeździć do jego rodzinnego domu. Wytłumaczyłam dlaczego. Był bardzo zmartwiony tym faktem. Poprosił mnie, byśmy poszli na kompromis i np. odwiedzali rodziców tylko na chwilę w święta (np. na ciastko i kawę), a czasem będziemy ich też zapraszać do siebie. Rzeczywiście w naszym domu teściowa nie jest już tak nieznośna, chyba czuje, że to niepewny grunt. Przystałam na to, choć wiem, że nadal będę musiała znosić te trudne spotkanie. Tylko że rzadziej. Zawsze to jakiś plus

– Gosia, 35 lat.

Kompromis – osiągnięcie porozumienia

Kompromis, według Słownika Języka Polskiego PWN, to „porozumienie osiągnięte w wyniku wzajemnych ustępstw”. Inna definicja brzmi: „odstępstwo od zasad, założeń, poglądów w imię ważnych celów lub dla praktycznej korzyści”. O co chodzi zatem z tym kompromisem? Na pewno ma na celu porozumienie partnerów i zakończenie konfliktów (albo ich niewywołanie). Zawsze będzie oznaczał rezygnację z czegoś i to u dwójki bliskich sobie osób.

Osiągnięcie kompromisu oznacza, że nikt całkowicie nie wygrał, ale też nie przegrał. Z tego opisu wynika, że kompromis nie jest zatem idealnym rozwiązaniem. Chodzi w nim przecież o utratę czegoś, w przypadku Gosi komfortu. Przecież postanowiła, że nie chce spędzać czasu z ludźmi, którzy wywołują u niej niepokój i zdenerwowanie. Z drugiej strony poszła na kompromis, ponieważ chodzi o rodziców jej ukochanego męża. Dla niego to ważne, aby czasem widywali się razem z jego rodzicami.

concept store
zakochana para

Ilu ludzi, tyle kompromisów

Czy Gosia i jej mąż mogli postąpić inaczej? Oczywiście. Mogli ustalić, że Gosia nie będzie w ogóle widywać się z teściami, a jej mąż będzie odwiedzał ich sam. Czy jednak to również nie jest kompromis? W czasie gdy ukochany Gosi będzie w domu rodzinnym, małżonkowie będą spędzać czas osobno. Taka decyzja to również strata dla niego – jego wybranka nie będzie miała żadnych relacji z kolejnymi najważniejszymi ludźmi w jego życiu – rodzicami. Nie mówię, która decyzja jest w tym przypadku najlepszą. Partnerzy sami muszą do tego dojść. Dla kogoś lepszą opcją okaże się brak spotkań, dla kogoś spotkanie syna i rodziców u psychologa (o ile się zgodzą), a dla kogoś wizyty „na siłę”. Ilu ludzi, tyle rozwiązań. Grunt, by pasowało obydwu partnerom.

Kompromis – czy na pewno to jedyne rozwiązanie?

Pojawia się niemało wątpliwości co do zasadności kompromisu. W coraz większej liczbie poradników podkreśla się, że nie jest to jedyna opcja w przypadku kłótni czy nieporozumienia. Lepiej skupić się na współpracy, czyli wypracowaniu rozwiązania idealnego. Rozwiązania, w którym nikt nie musi z niczego rezygnować – czyli obustronna, pełna satysfakcja. Czy osiągnięcie takiego stanu jest w ogóle możliwe? Okazuje się, że tak; ale przecież nikt nie powiedział, że będzie łatwo! 😉 Poznajcie historię Martyny.

romantyczny wieczór

„Usiedliśmy i na spokojnie porozmawialiśmy”

Odkąd zamieszkałam z chłopakiem (potem narzeczonym, dzisiaj mężem), to próbowałam zmienić jego nawyki. A właściwie to zaszczepić chęć do sprzątania. Nie mogę powiedzieć, by był jakimś bałaganiarzem. Po sobie zawsze sprzątał – składał ubrania, brudne wrzucał do kosza na pranie, zmywał po sobie naczynia itd. Nie był jednak przyzwyczajony do tego, że to wszystko nie wystarczy, aby utrzymać w domu porządek. Co chwilę musiałam go prosić o to, by poodkurzał, włożył pranie do pralki albo starł kurze. Nie mówię już o jakichś większych porządkach jak mycie okien.

Często powodowało to kłótnie, bo on denerwował się, że ciągle chodzę za nim i zwracam mu uwagę, a ja że on nie sprząta regularnie tak jak ja. W końcu usiedliśmy na spokojnie i przy lampce wina zaczęliśmy o tym rozmawiać. Razem wpadliśmy na pomysł, żeby rozpisać listę i harmonogram wykonywania obowiązków domowych z przydzieleniem ich konkretnej osobie. Na początek każdy wziął sobie to, co lubi (mąż zakupy i pranie, ja prasowanie i mycie okien), a co do reszty też się dogadaliśmy. Minęło parę tygodni i ten plan naprawdę się sprawdza! Kurczę, to było takie proste? I po co były te wszystkie kłótnie?

Jak rozmawiać w związku? Najlepsze sposoby

Kompromis to zawsze koło ratunkowe. Zanim jednak będziecie próbowali go ustalić, spróbujcie znaleźć lepsze rozwiązanie, tj. takie, które w stu procentach będzie odpowiadało Waszej dwójce. Chodzi o to, abyście nie mieli poczucia i nie musieli rezygnować z siebie, swoich pragnień i marzeń. Jak to zrobić? Sprawdźcie poniższe sposoby.

Zasada naprzemienności

Nigdy nie mieliśmy z mężem problemów ze znalezieniem miejsca na wakacje. Jakoś zawsze się zgadzaliśmy. Dwa lata temu jednak coś pękło – mój ukochany oznajmił, że chce jechać do Włoch, a ja od dawna wymarzyłam sobie urlop all inclusive w Grecji. Mało tego – byłam przekonana, że on chce tego samego co ja. Na początku byliśmy mocno zdziwieni tą różnicą zdań, ale szybko postanowiliśmy ustalić coś, co będzie satysfakcjonujące dla obydwu stron. Rzuciliśmy monetą – padło na Włochy. Tego roku polecieliśmy do Rzymu, a po powrocie zabukowaliśmy wakacje w Grecji na kolejny rok. Postanowiliśmy, że będziemy decydować naprzemiennie. Polecam ten sposób!

– Patrycja, 28 lat.

Zasada naprzemienności dotyczy nie tylko decydowania, jak sama nazwa wskazuje, naprzemiennie. Chodzi też o podział decyzji. Jeżeli żona decyduje o płytkach do łazienki, to mąż podejmuje decyzje na temat koloru ścian w salonie. Ktoś powie, że to przecież też nic innego jak kompromis. Rzeczywiście, coś w tym jest – w końcu ona może nie zgadzać się z kolorem ścian, a on z wzorem płytek. Jednak w tej drugiej kwestii mieli 100% decyzyjności.

Każdy dostaje to, co dla niego najważniejsze

Od zawsze pasjonowałam się aranżacją wnętrz. Nie mogłam się wręcz doczekać tego momentu, gdy będę miała własne mieszkanie lub dom i zacznie się urządzanie. Mój mąż wiedział, że to mój konik. Zaproponował więc, że aranżacją zajmę się ja (w kwestiach, w których będę miała problem z podjęciem decyzji, będę radzić się jego), ale to do męża będzie należała decyzja na temat wyboru kolejnego samochodu. Każdy decyduje w obszarze, który jest dla niego ważny i w którym czuje się komfortowo. Dla mnie to idealne rozwiązanie, bo nie znam się na samochodach. Oczywiście chciałam jakiś tam konkretny model (bardziej dlatego, że mi się podobał, a nie że był dopasowany do naszego stylu życia), ale ważniejsze jest dla mnie urządzenie pomieszczeń

– Karolina, 29 lat.
baner carsy

W momencie gdy każdy dostaje to, na czym naprawdę mu zależy, nikt nie ma poczucia, że coś stracił. Jest tylko wygrana! W dodatku mamy tutaj też bardzo istotny dla każdego związku aspekt wysłuchania. Nie ma nic gorszego w relacji niż dominacja jednej strony i brak zdania drugiej. Do tego nie wolno dopuścić.

Nie tak sztywno!

Zawsze w naszym domu był dość jasny podział obowiązków. Ja ogarniam gotowanie, sprzątanie, a mąż zakupy i zajęcia z dziećmi. Nie zawsze jednak trzymamy się tego planu. Często robimy coś razem, np. bawimy się z dziećmi, a potem również razem robimy kolację i po niej sprzątamy kuchnię. Nie ustalamy jednak tego dużo wcześniej, mocno nie planujemy. Po prostu na bieżąco rozmawiamy, ustalamy i zmieniamy, jeśli coś nam w danym momencie pasuje

– Bożena, 45 lat.

Często w parach ustala się jasny podział obowiązków, któremu jedna strona mocno przewodzi. Zazwyczaj jest to żona, czuwająca nad tym, by wszystkie obowiązki zostały wypełnione. I oczywiście nie ma w tym nic złego, dopóki obydwie strony się na to godzą. Czasem jednak warto wyluzować. Jeżeli on zawsze po pracy robi zakupy, ale akurat tego dnia ona będzie miała po drodze do sklepu – to nie ma problemu, aby zmienić plan. A może pojadą razem kupić warzywa, a potem wspólnie odbiorą dzieci ze szkoły? Warto jak najwięcej rozmawiać, być w kontakcie. Wspólne wykonywanie obowiązków często do siebie zbliża. Sztywny, mocny, nienaruszalny podział może zaś oddalać. Co wybieracie? 🙂

romantyczny spacer

Zawsze warto się dogadywać

Początkiem roku dostałam w pracy awans. Nie wiedziałam wtedy, że będzie się to wiązało z dużo większą liczbą obowiązków. Szybko zorientowałam się, że jednak będę musiała poświęcić teraz pracy więcej czasu, szczególnie gdy będę wdrażać się w nowe obszary. A przecież mamy z mężem małe dzieci, dom do ogarnięcia, masę obowiązków. Zapytałam partnera, czy mógłby przez najbliższe kilka miesięcy wziąć na siebie więcej spraw. Po tym czasie ja dam mu możliwość poświęcenia sobie więcej czasu. Może wreszcie zrealizuje swoje plany o wyjeździe w góry z kumplami? Mąż przystał na tę prośbę

– Karolina, 33 lata.

Najważniejszy jest sposób, w jaki przekazujesz swoje prośby. Karolina mogła zrobić to zupełnie inaczej. Przyjść do męża i OZNAJMIĆ mu, że teraz czeka go więcej obowiązków, gdyż ona dostała awans, będzie więcej zarabiać i musi poświęcić pracy więcej czasu. Nie byłoby to w porządku. Oczywiście cała rodzina skorzysta na jej większej pensji, ale przecież tutaj nie chodzi tylko o pieniądze. Tak naprawdę może się przecież rozwijać w dziedzinie, która jest dla niej ważna. Jednak rodzina nie może na tym ucierpieć i w tym wspiera ją mąż. Zawsze lepiej rozmawiać, negocjować, niż żądać. I dobrze mieć coś na wymianę. 🙂

Gdy jedna strona jest (zbyt) uparta

Robimy remont mieszkania i zostało nam do odświeżenia już tylko jedno pomieszczenie. Bardzo chciałam zamknąć już temat w najbliższy weekend, posprzątać i cieszyć się nowym domkiem. W czwartek mój mąż oznajmił mi, że wyjeżdża na sobotę i niedzielę z kumplami na ryby. Powiedziałam, że rozumiem, że ten wypad jest dla niego bardzo ważny, ale może spróbowałby jednak zmienić termin (np. na kolejny weekend), żebyśmy mogli dokończyć to, co zaczęliśmy. Udało się!

– Agata, 37 lat.

Co wtedy, gdy jeden z partnerów jest bardzo uparty i nie dopuszcza do siebie rozwiązań drugiej strony? Rzeczywiście sytuacja jest wówczas bardzo trudna. Może warto jednak się zastanowić, z czego wynika zachowanie danej osoby. Może kryje się za tym coś głębszego? A może to my w swoich komunikatach jesteśmy zbyt agresywni? Agata mogła przecież nawrzeszczeć na męża i powiedzieć, że nie ma mowy o żadnym wyjeździe – przecież jest remont! Jak on mógł pomyśleć, że wypad na ryby w tym momencie to dobry pomysł! Tymczasem poprosiła go i zaproponowała rozwiązanie. Spokojna rozmowa powinna pomóc. W razie większych trudności zawsze można skorzystać z pomocy psychologa (o ile partner da się tam „zaciągnąć”). Jeżeli jednak nie będzie opcji pójścia na ustępstwa i wszystko będzie musiało być tak, jak chce dana osoba, to może okazać się, że wyjście jest tylko jedno. Rozstanie.

Mów wprost, czego potrzebujesz

Zawsze stawiałam w moim związku na szczerość. Nigdy nie podobało mi się, gdy moje koleżanki nie mówiły wprost swoim partnerom o potrzebach, tylko czekały aż ci się domyślą. Przecież nikt nie siedzi w naszych głowach! Dlatego ja mówię otwarcie o moich uczuciach i rozmawiam o tym z moim partnerem. Polecam ten styl!

– Małgosia, 41 lat.

Partner nie jest jasnowidzem. Nie wie, co druga strona dokładnie myśli. Oczywiście może się domyślać, ale co wtedy, jeśli nie trafi? Nie ma co tak traktować drugiej strony. Otwarta rozmowa o uczuciach na pewno przyniesie więcej pożytku.

Nie zawsze idź na kompromis

Zawsze wychodziłam z założenia, że związek spaja dwie osoby, ale nie sprawia, że traci się swój indywidualizm. W moim związku zdarza się, że ja i mój partner chcemy robić zupełnie coś innego w weekend. On ma ochotę wylegiwać się na kanapie, a mi zależy na wędrówce po górach. Nie chce iść ze mną? Nie ma problemu! Wyjeżdżam sama. Taki samotny wypad przynosi, wbrew pozorom, mnóstwo korzyści dla naszego związku. Polecam!

– Wiktoria, 34 lata.

Nic dodać, nic ująć. Nie musicie nawzajem sobie ulegać. Słuchajcie głosu swojego serca i dbajcie przede wszystkim o własne potrzeby. To wcale nie musi oznaczać, że zaniedbacie Waszą relację. Wręcz przeciwnie. Takie odseparowanie czy po prostu czasem pójście w swoją stronę może pomóc w pozytywnym rozwoju związku.

Związek to sztuka kompromisu i… sztuka odchodzenia od kompromisu! Najważniejsza jest rozmowa – szczera, otwarta, o uczuciach. Praktykujcie ich jak najwięcej, a na pewno pokonacie niejeden kryzys. Powodzenia!

Rekomendowane artykuły