Czarna polewka, czyli jak dawały kosza nasze praprababcie?

babcia

Zerwanie przez SMS czy zmiana statusu związku na Facebooku to właściwie znak naszych czasów, jeśli chodzi o rozstanie. Oczywiście, specjaliści od relacji, psychologii, czy savoir- vivre’u biją na alarm, że taka forma nie jest elegancka i dorosłym ludziom nie przystoi rozwiązywać problemów w ten sposób. Zakończenie związku na odległość to z pewnością jakaś próba ucieczki od odpowiedzialności i trudnej rozmowy. Przyszło nam żyć w takich czasach, że technologia podsuwa nowoczesne rozwiązania, jak jednak odmawiały zamążpójścia nasze prababcie? Czym była czarna polewka?

W tym artykule przeczytasz:

janachowska.pl
  • Co to jest czarna polewka i kto ją podawał?
  • Co oznaczała dla kandydata?

Pamiętacie Teofila Różyca z „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej? Dostał „harbuza” od Justyny. Albo „czarną polewkę” z „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza? Raczej tak, choć dziś już mało kto wie, że była to zupa z krwi zwierzęcej.

Czarna polewka, żeby nie urazić swata

Średniowieczne obyczaje związane z zawieraniem małżeństw znacząco różnią się od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Dziś młodzi po prostu decydują o wspólnym życiu, a ich bliskim nie pozostaje nic innego, jak ich wybór zaakceptować.

concept store

Przed laty jednak przyszli małżonkowie niewiele mieli do powiedzenia.

Rolę negocjatorów przejmowali ojciec panny młodej i swat- osoba, najczęściej mężczyzna, której zadanie polegało na zaaranżowaniu małżeństwa i skojarzeniu możliwie najlepiej dobranych do siebie partnerów.

Dlatego też obu stronom, zarówno rodzinie panny młodej, jak i pana młodego, zależało, żeby nie urazić swata- gdyby tak się wydarzyło trudno byłoby liczyć na jego pomoc w znalezieniu innego kandydata.

Stąd w średniowieczu ukuto system subtelnych znaków i sugestii. Warto tu zaznaczyć, że czynnikiem, który najbardziej wpływał na ewentualną aprobatę był majątek przyszłego pana młodego, nie jego wiek, czy uroda.

swaty i czarna polewka
Zrękowiny, Włodzimierz Tetmajer

Zwyczajowo na początku ojciec panny młodej delikatnie wzbraniał się przed przyjęciem propozycji swata- robił tak najczęściej po to, żeby podbić wartość posagu. Było jednak kilka gestów, które ostatecznie miały dać do zrozumienia, że nic z konkurów nie będzie.

Jedno jest pewne, literatura klasyczna i współczesna czytana pod takim kątem mogłaby być dziś dla nas ciekawą inspiracją 😉 No, może poza pomysłem, że w kwestii wyboru współmałżonka jesteśmy kompletnie pozbawieni jakiejkolwiek decyzyjności.

Czarna polewka, czyli pan młody musi obejść się smakiem

Już miał się oświadczyć, lecz pomiarkowano I czarną mu polewkę do stołu podano

Pan Tadeusz, księga II, Adam Mickiewicz

Czarną polewkę, czyli oględnie mówiąc, odmowę oświadczyn, podawano na życzenie ojca dziewczyny, któremu to zazwyczaj propozycję składał kandydat. I taką to zupę właśnie dostał od Stolnika Jacek Soplica. W czasach szlacheckich normą było aranżowanie małżeństw przez rodziców i to przede wszystkim oni mieli tutaj coś do powiedzenia.

Soplicy, Horeszkowie, odmówili dziewkę. Że mnie, Jackowi, czarną podano polewkę

Pan Tadeusz, księga X, Adam Mickiewicz

Przepis na czarną polewkę

Przepis na czerninę pojawił się nie tylko u pierwszej polskiej gwiazdy kulinarnej, Lucyny Ćwierczakiewiczowej (czyli takiej współczesnej Magdy Gessler). Pierwszy raz został opublikowany prawie 200 lat wcześniej w pierwszej książce kulinarnej wydanej w Polsce, Compendium Ferculorum albo zebranie potraw.

czarna polewka

Czarnina jest to zupa prawdziwie polska, gdyż w innych krajach wcale nie znają tej wybornej i posilającej potrawy. Że musi być zdrowa i posilająca dowodzi to, że wielu doktorów przepisują ją osobom osłabionym, jako pożywienie.

365 obiadów za 5 złotych, Lucyna Ćwierczakiewiczowa

Przepis na zupę był prosty. Czarna polewka to nic innego, jak rosół zabarwiony kaczą krwią, wzbogaconą o podroby, suszone śliwki i kluski. Charakterystyczny słodkawy smak nadawała daniu mieszanina cukru i octu, która miała nie pozwolić zupie zakrzepnąć.

Jednak nie istniał i nie istnieje nadal (bo w wielu polskich domach nadal się jada czerninę) jeden słuszny przepis na przygotowanie tego specjału. Każda gospodyni pichci go na swój własny, unikalny sposób.

Czarna polewka a może owocowy zawrót głowy…

Już historia czarnej polewki mogła Wam zasugerować, że serwowane potencjalnym kandydatom potrawy miały niebagatelne znaczenie dla ich przyszłości.

Dlatego właśnie amant, jadąc do rodziny wybranki, musiał uważnie obserwować, czym zostanie ugoszczony. Szczęśliwie nie dopuszczano do sytuacji, w których amant oświadczałby się sam. Z reguły towarzyszył mu swat, który bacznie obserwował rozwój wydarzeń.

arbuz

W niektórych domach, zamiast polewki, kandydatowi podawano arbuza – miało to dokładnie takie samo, odmowne znaczenie.


Jeśli rodzice aprobowali młodziana, podawali mu melona (oczywiście wtedy, gdy był na nie sezon).

Czy to dziś nie wydaje się Wam zabawne? Kto by pomyślał, że owoce (zwłaszcza egzotyczne!) mogły pełnić tak ważną funkcję w biografiach naszych szlachetnie urodzonych prababek i pradziadków!

Groch, gęś i wieprzowe ogonki

Podobne określenia, które jednak nie utrwaliły się w naszym języku, to: podać komuś wieniec grochowy lub… dostać szarą gęś. W praktyce oznaczało to tyle, że jeśli kandydat widział wieniec na ścianie domu ukochanej – wiedział już, z czym musi się liczyć.

Rekuzy (czyli odmowy kawalerowi ręki panny – to kolejne, zapomniane, choć niewątpliwie literacko popularne słowo, znajdziecie je w „Dumie i uprzedzeniu”, „Annie Kareninie”, „Potopie” itd.) spodziewał się także absztyfikant, któremu podano gęś.

gęś

Nieco inaczej bywało na Żmudzi. Jak pisze Julian Ursyn Niemcewicz, podawano tam na obiad szupienie – gęstą grochówkę z zatkniętymi ogonkami wieprzowymi. Dobrze było, jeśli sterczały one w górę. Natomiast jeśli były skierowane ku dołowi – oblubieniec, tak jak w przypadku czarnej polewki musiał się obejść smakiem.

Toastu… nie będzie

Inną formą niewerbalnego „kosza” było… nie poczęstowanie potencjalnego zięcia wódką. Jeśli negocjacje ślubne, mimo wysiłków swatów i rodziny pana młodego, spełzły na niczym, kawaler (lub wdowiec) tracił szansę na ożenek.

Przyjęło się, że wódkę przynosił ze sobą do domu panny młodej swat (podobno ułatwiała ona negocjacje), jednak to ojciec panny młodej decydował o otwarciu butelki. Jeśli pozostawała zamknięta- wiadomo było, że starania spełzły na niczym.

alkohol na wesele - toast

Protest ten wydaje się tym poważniejszy, iż w naszej kulturze odmówienie toastu wydaje się być jednym z poważniejszych gestów, równoznacznym niemalże z obelgą. Tosty wznoszone są na zdrowie, za zwycięstwo, za pomyślność, za wszystko co najlepsze. Kiedy zaś się go odmawia, wieści to odwrotne intencje.

Jak dziś podajemy czarną polewkę?

Obyczaje te – choć nam wydają się zabawne – traktowano śmiertelnie poważnie. Dziś możemy sobie o nich poczytać i z ulgą wziąć sprawy w swoje ręce. A może nie zawsze z ulgą – bo postawić na uczciwą partnerską rozmowę może być dużo trudniej niż – jak się wydaje – postawić na stole zupę z przesłaniem.

dwójka ludzi

Warto jednak się zmobilizować i uczciwie – z kulturą i delikatnością – wyjaśnić, dlaczego nie decydujemy się na trwały związek z naszym chłopakiem. Powodem mogą być na przykład inne oczekiwania życiowe, niechęć do stworzenia małżeństwa wynikająca z naszego wieku lub etapu, na którym się znalazłyśmy.

Odmawiając – musimy się liczyć, że partner odsunie się od nas, a nawet zerwie kontakt. Jednak uczciwość wymaga, abyśmy, nie chcąc wychodzić za niego za mąż, dały mu wolność i pozwoliły na dalsze poszukiwania i ustabilizowanie życiowej sytuacji. Ale to już temat na osobny wpis…

Rekomendowane artykuły