Co zrobić z nienoszonym pierścionkiem zaręczynowym?

pierścionek zaręczynowy

Dziś jednak nie zawsze kobiety chcą lub mogą nosić otrzymaną od ukochanego ozdobę. Oto historie, które być może Was zainspirują do tego, by wykorzystać nienoszony pierścionek tak, aby nie stał się zbieraczem kurzu.

winter sale

Pierścionek na łańcuszku

Julia uwielbia swój pierścionek zaręczynowy, ale zawsze miała problem z dopasowaniem rozmiaru – latem, kiedy jest ciepło, jej palce puchną, a zimą obwód palca się zmniejsza, przez co kilka razy o mały włos nie zgubiła pierścionka, kiedy przypadkowo jej się zsuwał.

janachowska.pl

– Bałam się go nosić na palcu. Nie zamierzałam jednak odkładać go do szkatułki z biżuterią, bo to był dla mnie szczególny przedmiot i chciałam mieć go zawsze przy sobie. Przez jakiś czas nosiłam pierścionek w portfelu, ale było ryzyko, że wypadnie mi gdzieś w sklepie. W końcu wymyśliłam, że powieszę go na łańcuszku zamiast wisiorka. I tak noszę go do dziś, dla mnie to dużo wygodniejsze i bezpieczniejsze niż noszenie biżuterii na palcu.

Po ślubie Julia dołożyła do pierścionka obrączkę. Dzięki temu nosi je bez obaw, że się zgubią.

concept store
pierścionek i obrączka na łańcuszku

Spraw radość komuś innemu

Od zaręczyn Jadwigi  minęło ponad 25 lat, jednak wciąż nie mogła się przekonać do noszenia swojego pierścionka zaręczynowego na co dzień.

Mój mąż, a wtedy jeszcze chłopak, poszedł na całość i kupił najdroższy pierścionek, na jaki było go stać. Miał trzy ogromne kamienie i dla mnie zawsze był zbyt wyrazisty i niewygodny, do tego haczył o ubrania. Poza tym wiedziałam, że jest warty majątek i zwyczajnie bałam się, że ktoś mi go ukradnie.

Pierścionek Jadwigi  przez długie lata leżał w pudełku z biżuterią, zakładała go tylko na szczególne okazje. Jednak kiedy jej syn związał się z dziewczyną, która uwielbiała rzucające się w oczy dodatki, Jadwiga od razu pomyślała, że pierścionek mógłby jej się spodobać. Przez jakiś czas nikomu nie powiedziała o swoim pomyśle, ale kiedy zorientowała się, że para ma wobec siebie poważne zamiary, to postanowiła przekazać pierścionek synowi.

Pozostawiłam decyzję jemu, jeśli będzie chciał, to oświadczy się swojej dziewczynie tym pierścionkiem, a jeśli uzna, że wolałby podarować jej inny model, to mój może sprzedać i za zarobione pieniądze kupić coś odpowiedniejszego. Myślałam, że będę trochę tęsknić za tą błyskotką, ale kiedy się go pozbyłam, poczułam ulgę. Jest mi lżej, kiedy nie muszę się obawiać, że go zgubię albo ukradną mi coś tak kosztownego. Mam nadzieję, że nowej właścicielce sprawi więcej radości.

duży pierścionek zaręczynowy z różowym oczkiem

Pierścionek ratujący życie – datek charytatywny

Narzeczony Eli Maciek także nie trafił w gust ukochanej, wybierając pierścionek zaręczynowy. Nosiła go przez kilka tygodni po oświadczynach, żeby nie robić mu przykrości, ale potem coraz częściej odkładała go na szafkę nocną, z której nie wracał na palec.

– Mam dość masywne dłonie i mały brylancik dodatkowo je pogrubiał. Przed oświadczynami wspominałam Maćkowi, że wolałabym większy i tańszy kamień, ale on uparł się, że musi być diament, bo „diamenty są wieczne”. Jest przesądny i wierzył, że ten kamień zagwarantuje, że nasza miłość też będzie wieczna, a moje sugestie o rubinach i szafirach zupełnie olał.

Ela jednak nie czuła się dobrze, nosząc otrzymany pierścionek.

Po prostu do mnie nie pasował. Dlatego, jak tylko zobaczyłam, że nasi sąsiedzi zbierają pieniądze na operację serca swojego synka i zorganizowali zbiórkę przedmiotów na licytację, od razu pomyślałam, że oddam im ten pierścionek. Zapewniałam Maćka tysiąc razy, że to nie sprawi, że przestanę go kochać. W końcu pierścionek to tylko przedmiot. Na początku trochę kręcił nosem, ale kiedy przeczytał historię chorego synka sąsiadów, przyznał mi rację, że powinnam oddać pierścionek, bo to być może przyczyni się do uratowania życia tego dziecka, a mi tylko zawadza.

Pierścionek Eli został sprzedany za ponad 5000 zł, jako najdroższy przedmiot podczas licytacji. Kupił go chłopak, który zamierzał oświadczyć się swojej dziewczynie.

concept store

Drugie życie pierścionka

Martyna rozstała się z Przemkiem pół roku po zaręczynach, kiedy wyszło na jaw, że zdradzał ją z ich wspólną przyjaciółką. W tym samym dniu zdjęła z palca pierścionek zaręczynowy i zapomniała o nim na kilka miesięcy.

– Wpadł mi w ręce podczas przeprowadzki, kiedy razem z siostrą pakowałam kartony. To ona podrzuciła mi pomysł, żeby zanieść go do złotnika i spróbować przetopić na coś innego.

Martyna skorzystała z rady i zleciła przetopienie złotego pierścionka. Do złotnika zaniosła także inną, nienoszoną biżuterię. Z całego przyniesionego złota stworzył zawieszkę do bransoletki, którą Martyna nosi do dziś.

– Myślę, że nie warto gromadzić rzeczy, które przywołują złe wspomnienia. Pierścionek walał się niepotrzebnie po szufladach i kiedy wpadał mi w ręce, to czułam ścisk w żołądku na samą myśl o moim byłym. Teraz mam bransoletkę, która ma pozytywny przekaz, kojarzy mi się z moją pasją i po prostu miło mi się ją nosi.

bransoletka

Wiadomość do przyszłości: Pierścionek w kapsule czasu

Pasją Anety jest majsterkowanie i dbanie o ogród. Nigdy nie lubiła nosić biżuterii, bo przeszkadzała jej w pracy z narzędziami i łatwo mogła się zniszczyć. Tego przyzwyczajenia nie zmieniły oświadczyny.  

– Moje ręce zwykle są brudne od ziemi do kwiatów albo farby od malowania czegoś w garażu. Pierścionek to ostatnie, co do mnie pasuje. Paweł, oświadczając mi się, powiedział, że nie muszę go nosić, mogę z nim zrobić, co chcę, ale dał mi go, bo chciał, żeby oświadczyny były tradycyjne.

Pierścionek leżał w pudełeczku przy łóżku Anety przez kilka miesięcy. Niedługo później para zaczęła budowę domu. Aneta od początku aktywnie uczestniczyła w budowie i była w swoim żywiole.

Przeglądając filmy na Youtubie o remontach i budowach, wpadłam na film z pomysłem na tak zwaną kapsułę czasu. Chodzi o to, żeby zakopać pod ziemią pudełko, które będzie „wiadomością do przyszłości” i ukryć w nim coś cennego z teraźniejszości. Uznałam, że pierścionek idealnie pasuje. Być może nasze dzieci, wnuki albo dalsi potomkowie znajdą kiedyś ten skarb.

Pierścionek zaręczynowy zakopany w fundamentach domu

Poza pierścionkiem do kapsuły Aneta i Paweł wrzucili kilka zdjęć, w tym ich wspólne selfie zrobione pierwszego dnia budowy i list, w którym napisali o swoim związku, aktualnej życiowej sytuacji i planach na przyszłość.

– Nie wiem, czy kiedyś w przyszłości ktoś odnajdzie naszą kapsułę, ale czasem sobie wyobrażamy, że być może za sto lat odegra rolę w historii świata. Przygotowywanie pudełka sprawiło nam dużo przyjemności w czasach, kiedy wiadomości są głównie przesyłane przez internet i przez to zrobiły się bardzo ulotne. Nawet jeśli pierścionek zostanie zakopany w ziemi na zawsze, to taka jest nasza interpretacja tradycji, by do fundamentu domu wrzucić pieniążek, który ma zapewnić domownikom szczęście. Ten pierścionek będzie jak kamień węgielny – mamy nadzieję, że będzie nie tylko podstawą istnienia domu, ale też naszego małżeństwa.

nowy dom

Noszenie pierścionka zaręczynowego to nie obowiązek. Warto znaleźć taki pomysł na jego wykorzystanie, żeby sprawiał nam radość i stanowił miłe przypomnienie jednego z najważniejszych dni w życiu, nawet jeśli będzie to niezgodne z tradycją.

Rekomendowane artykuły